niedziela, 11 grudnia 2011

"Nie zabijaj" - List Metropolty Andrzeja Szeptyckiego

Niejednokrotnie podważano treść listu "Nie zabija" Metropolity Andrzeja Szeptyckiego. ks. Tadeusz Isakowicz-Zalewski, zarzuca Metropolicie ogólnikowość i brak odwołania do nie zabijania Polaków. Otóż list Metropolity Szeptyckiego odnosi się do życia, jak wartości nadrzędnej, dotyczącej każdego życia. Więc nie ma potrzeby wyszczególniać narodowości, bo było by trzeba wspomnieć każdy naród, jaki żyje na ziemi. Pominięcie któregoś z narodów groziło by zgodą na jego zabijanie. Kolejnym zarzutem kierowanym pod adresem Metropolity jest nieskuteczność listu. No zarzut co najmniej, wg mojej oceny zabawny, jak nie dramatyczny. Zadaniem Kościoła jest głosić Ewangelię, a nie weryfikować ilu ją przyjęło!!! Weźmy dzisiejsze czasy, Kościół głosi, że aborcja jest zabójstwem. Kto mądry i na poważnie traktuje chrześcijaństwo, to bierze sobie to do serca, a kto nie, to nie. A zadanie głosiciela nie jest sądzić, bo sądził to będzie Bóg.

Poniżej umieszczam list Metropolity Andrzeja Szeptyckiego "NIE ZABIJAJ", zaczerpnięty z książki, Metropolita Andrzej Szeptycki, Pisma Wybrane, Znak, Kraków 2000, s. 405-417. Niestety nakład książki już się wyczerpał, a szkoda.


NIE ZABIJAJ


Andrzej Szeptycki. Łaską Bożą i błogosławieństwem świętej Rzymskiej Stolicy Apostolskiej, arcybiskup metropolita halicki i lwowski, biskup kamieniecki.
Do duchowieństwa i wiernych w Panu wraz z błogosławieństwem.


NIE ZABIJAJ


Kościół Chrystusowy nie przestaje przypominać wiernym o ich chrześcijańskich obowiązkach, wśród których na pierwszym miejscu znajduje się obowiązek zachowywania przykazań Bożych. Bywają jednak czasy, w których społeczeństwo w sposób szczególny potrzebuje, aby wiernym uroczyście i usilnie przypomnieć o tym obowiązku. W naszym głębokim przekonaniu nastały takie czasy, czasy, w których ludzie zapominają o prawie Bożym, w których mnożą się grzechy, popełniane publicznie i otwarcie bez dostatecznego sprzeciwu ze strony chrześcijan. Takie podeptanie świętości prawa Bożego, takie zaprzeczenie oddawania należnej czci Wszechmocnemu Bogu, która w pierwszym rzędzie polega na posłuszeństwie Jego najświętszej woli, jest wielkim nieszczęściem dla ludzi i wielkim niebezpieczeństwem. Za podeptanie prawa Bożego może nastąpić i następuje kara Boża, która jest największym ziem i nieszczęściem dla ludzkości.

Dostrzegając również pomiędzy wiernymi powierzonych nam przez Boga diecezji przejawy takiego odstępstwa od prawa Bożego, ze strachem o doczesne i wieczne dobro drogiego nam narodu, nie ustajemy w poszukiwaniach skutecznych środków, aby narodowi ciągle przypominać o jego obowiązkach względem Boga. W tym celu przedstawiliśmy zwołanemu przez nas Soborowi Archidiecezji jako przedmiot narad i decyzji cały szereg dekretów o prawie Bożym. Sobór Archidiecezji z roku 1941 zastanawia! się nad trzema pierwszymi przykazaniami i nad niektórymi sprawami dotyczącymi czwartego przykazania. Kontynuując pracę rozpoczętą w 1941 roku, Sobór Archidiecezji z 1942 roku na sześciu uroczystych sesjach, które do dziś się odbyły, uchwalił cały szereg postanowień, które dotyczy czwartego przykazania Bożego. Prace Soboru postępowały jednak w tempie wolniejszym, niż tego oczekiwaliśmy, ponieważ od początku naszym zamiarem było to, aby szczególną uwagę zwrócić na przestrzeganie piątego przykazania- W oczekiwaniu na moment, kiedy zgodnie z porządkiem spraw dojdziemy do omawiania piątego przykazania, już od roku w krótkich posłaniach zwracaliśmy uwagę czcigodnemu duchowieństwu i drogiemu nam narodowi na przeogromne znaczenie zachowywania świętego przykazania miłości bliźniego i na skrajne niebezpieczeństwo dla społeczeństwa i całego narodu wynikające z przekroczenia przykazania piątego: Nie zabijaj!

Nasze dekrety w tej materii zostały odczytane na sesjach przygotowawczych Soboru Archidiecezji w dniach 26 XI i 3 XII br. W trakcie obu tych sesji zastanawiano się, jak można i jak należy kłaść nacisk na przestrzeganie przykazania „Nie zabijaj”. Na obu tych sesjach przygotowawczych zdecydowano, aby na uroczystej sesji, która ma się odbyć 10 XII br., przedstawić do uchwalenia część rozporządzeń dotyczących naszych dekretów. Jednak rozporządzenia te dalekie są od wyczerpania tego arcyważnego problemu. Dlatego to postanowiliśmy w tym oto uroczystym posianiu przemówić do czcigodnego duchowieństwa i narodu chrześcijańskiego naszej diecezji, aby tym sposobem spełnić przed Najwyższym Bogiem nasz trudny obowiązek duszpasterza i głosiciela Ewangelii i wobec nieba i ziemi przestrzec naszych wiernych przed złem, które ostatnimi czasy szerzy się pomiędzy nami w straszny sposób, tych zaś, którzy popełnili grzech zabójstwa, przywołać do pokuty.

Najpierw przedstawimy pokrótce wagę, świętość i wielkość prawa Bożego, które każe kochać bliźniego jak siebie samego, i temu światłemu obrazowi z nieba, to znaczy Boskiej cnocie miłości, przeciwstawimy ohydną zbrodnię zabójstwa, które jest bezpośrednim i najbardziej skrajnym przeciwstawieniem się płynącemu z nieba najświętszemu obowiązkowi ludzi, dzięki któremu można sobie zapewnić zarówno szczęście doczesne, jak i wieczne zbawienie w niebie.

Przede wszystkim, Drodzy Bracia, musimy Warn przypomnieć, że miłość bliźniego w chrześcijaństwie jest wszystkim. Chrześcijaństwo jest nauką miłości, a chrześcijańska prawość - to życie miłością bliźniego. Cała nauka Jezusa Chrystusa zawiera się w tym jednym słowie: „kochajmy się nawzajem, gdyż miłość od Boga pochodzi. Tak więc każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Ten zaś, kto nie miłuje, nie zna Boga. (...) Bóg jest miłością - kto trwa w miłości, w Bogu trwa" (1 J 4, 7-8; 16):. Chrystus tak pokochał nas, grzeszników, że oddał za nas swoje życie, karmi nas najświętszą Eucharystią, Sakramentem swego Ciała i Krwi; tak nas pokochał, że pragnie dać nam udział w swoim wiecznym królestwie. Miłość jest najwyższym celem prawa (por. 1 Tm 1, 5). Miłość jest wypełnieniem wszystkich przykazań (por. Rz 13, 10). Miłość jest ratunkiem przed grzechem, „gdyż miłość pokrywa wiele grzechów” (1 P 4, 8). Wiara bez miłości, tak jak i bez zasługi, jest martwa. Bez miłości człowiek jest niczym; bo jeśliby nawet mówił językami ludzi i aniołów, a miłości by nie miał, byłby jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdyby też miał dar prorokowania i znal wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedze i wiarę taką, że by góry przenosił, a miłości by nie miał, to byłby niczym. I choćby rozdał na jałmużnę całą swoją majętność, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości by nie miał, nic mu nie pomoże (por. 1 Kor 13,1-3). Prawdziwa miłość obejmuje wszystkich bliźnich. Godzi się co prawda kochać bardziej swoich bliskich, a dalszych, obcych, kochać inaczej, ale miłością chrześcijańską należy obejmować wszystkich. W Starym Testamencie było powiedziane: kochaj twego bliźniego, a nienawidź twego wroga. A Chrystus powiedział nam: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych, módlcie się za tych, którzy was prześladują. W ten sposób staniecie się synami Ojca waszego, który jest w niebie i który sprawia przecież, że słońce wschodzi nad złymi jak i nad dobrymi, a deszcz pada zarówno na sprawiedliwych jak i na niezbożnych” (Mt 5, 44-45). Tej oto najświętszej i wszechogarniającej chrześcijańskiej miłości Boga i bliźniego wyrzeka się i niszczy ją w sobie ten, kto dopuszcza się strasznego, ohydnego przestępstwa przeciwko piątemu przykazaniu Bożemu: Nie zabijaj! Zabójca wyklucza siebie z Bożej społeczności, z rodziny, jaką wedle Bożych zamiarów ma być ludzkość. Ciężkim grzechem przeciwko społeczności ludzi zabójca odłącza się od tej społeczności i ściąga na siebie wielką karę Bożą w wieczności i straszliwe Boże przekleństwo na tym świecie.

Tak jak w księgach Bożego Objawienia prawie na samym wstępie swej nauki postawił Bóg opowiadanie o uczynku Kaina i karze jego wyklęcia, jako nieuczyniony ręką ludzką pomnik grozy, przestrogi i odstraszającego przykładu - tak samo w prawie dotyczącym ładu społecznego, które jest prawem ludzkiego szczęścia i dobrobytu, zostawił Najwyższy uczyniony nie ręką ludzką pomnik swojej woli w stosunku do ludzi, ustanawiając zakaz: nie zabijaj! Znaczy to, że po zasadzie przyjęcia i poszanowania autorytetu, podstawą wszelkiego ładu społecznego ma być zasada nienaruszalnej świętości życia ludzkiego. Sam Wszechmocny Bóg strzeże tej świętości, a każdemu, kto tę świętość naruszy, mówi: „co zrobiłeś? Głos krwi twego brata wota do mnie z ziemi. Będziesz odtąd przeklęty na tej ziemi, która już się rozwarta, aby wchłonąć przelaną przez ciebie krew twego brata. Choć będziesz nadal uprawiał tę ziemię, ona nie wyda ci już plonu. Będziesz jako tułacz i zbieg na tej ziemi” (Rdz 4, 10-12). Ten wyrok nauki Bożej jak grom przekleństwa spada na wszystkich, którzy depcząc świętość Bożego prawa, przelewają niewinną krew i sami siebie oddzielają od społeczności ludzkiej, odrzucając to, co w tym społeczeństwie jest największą świętością ludzką, to znaczy świętość życia ludzkiego.

Piętno przekleństwa, jakim naznaczony jest zabójca, jest jedynie zewnętrznym znakiem tego, co przez ciężki grzech spada na nieszczęsną duszę. W mrocznej duszy zabójcy dzieje się to, co z taką silą zostało opisane w psalmie. Przewinienie to przerasta jego głowę; staje się ono ciężarem tak wielkim, że przerasta jego siły. Rana jego duszy śmierdzi i gnije w jego żyjącym i jeszcze chodzącym po świecie trupie. Zabójca wzgardził błogosławieństwem prawa Bożego i ono oddaliło się od mego.
Wybrał przekleństwo i przekleństwo spadło na niego; przyodział się w przekleństwo, jak gdyby w odzienie; ono przesiąkło, jak woda, do jego wnętrza i w jego kości, jak oliwa. Przekleństwo stanie się odzieniem, w które się odzieje, i pasem, którym na zawsze się przepasze. Bóg stawia nad nim niegodziwca i szatan staje po jego prawicy. Gdy nadejdzie sąd, on wyjdzie z niego skazanym, a jego modlitwa stanic się grzechem. Skrócą się dni jego i ktoś inny zabierze jego majątek; jego dzieci staną się sierotami, a żona jego wdową. Dzieci jego będą się błąkać, żebrać i prosić u tych, których rujnowały. Obcy rozgrabią jego pracę i nikt się nad nim nie zmiłuje, i nie będzie łaski dla jego sierot.

Takimi strasznymi słowami opisują psalmy Dawidowe (Ps 37 i 108) stan przekleństwa, w który popada zabójca, i taki też jest los zabójcy na tym świecie, a w wieczności przebywanie z diabłem i jego aniołami (por. Mt 25,41).


Zabójstwo z przyczyn politycznych


W dziwny sposób oszukują samych siebie i ludzi ci, którzy zabójstwa z przyczyn politycznych nie uważają za grzech, jakoby polityka zwalniała człowieka od obowiązku przestrzegania Bożego prawa i usprawiedliwiała przestępstwo przeciwne naturze ludzkiej. Tak nie jest. Chrześcijanin jest zobowiązany do zachowywania prawa Bożego nie tylko w życiu prywatnym, ale i w życiu politycznym oraz społecznym. Człowiek, który przelewa niewinną krew swego wroga, przeciwnika politycznego, jest takim samym zabójcą, jak ten, który to czyni dla rabunku, i tak samo zasługuje na karę Bożą oraz klątwę Kościoła.

Chrześcijanin - i nie tylko chrześcijanin, ale i każdy człowiek - jest zobowiązany ze swej ludzkiej natury do miłości bliźniego. I nie tylko chrześcijan, ale wszystkich ludzi będzie Wszechmocny Bóg Jezus Chrystus, sprawiedliwy sędzia, sądzić według wszystkich dzieł ich życia, a szczególnie według dziel miłosierdzia i miłości bliźniego, jak to zostało opisane w przypowieści o sądzie ostatecznym (Mt 25). Zabójca nie tylko nie miał miłosierdzia dla ubogiego, cierpiącego, uwięzionego, ale i bliźniemu zrobił największą krzywdę, jaką tylko mógł uczynić, odbierając mu życie, i to może w chwili, kiedy ów bliźni, na śmierć nie gotowy, stracił poprzez to wszelką nadzieję na życie wieczne! W ten sposób skrzywdził on wszystkich: dzieci zabitego, żonę, rodziców, którzy bez pomocy zabitego zostali skazani na głód i nędzę. Lecz nie tylko zabił bliźniego, ale również i swoją duszę pozbawił życia, laski Bożej i wpędził ją w przepaść, z której być może już nie będzie możliwości zbawienia. Być może przekleństwem niewinnej krwi wywołał w swojej duszy demony pożądania, które każą mu w cierpieniach i bólach bliźniego szukać własnej radości.
Widok przelanej krwi wywołuje w ludzkiej duszy pożądliwość zmysłową, połączoną z okrucieństwem, które szuka zaspokojenia w zadawaniu swoim ofiarom cierpienia i śmierci. Żądza krwi może stać się niczym nieograniczoną namiętnością, dla której największą rozkoszą będzie męczenie i zabijanie ludzi. Człowiek, w którym żądza krwi dochodzi do takiego stanu i który z sadystycznym upodobaniem lubuje się widokiem cierpień, męki i śmierci bliźniego, staje się oczywiście w wysokim stopniu niebezpieczny dla społeczności, w której żyje. Zbrodnia staje się dla takiego człowieka nieodzownym powszednim pokarmem, bez którego męczy się i cierpi, jak gdyby cierpiał na chorobę pragnienia i głodu, które musi ciągle zaspokajać. Nieszczęśliwi są ci ludzie, których skazano na sąsiedztwo z takim zbrodniarzem. W takiej społeczności będą ginąć dzieci, będą popełnianie przestępstwa, których autorów trudno będzie odnaleźć. Potrzeba będzie nie wiadomo jakich starań władzy oddanej dobru społecznemu, by wykryć i ukarać zdegenerowanego osobnika, w którym już nie pozostało prawie nic z jego ludzkiej natury.

Zabójstwo jest grzechem zarezerwowanym w naszej diecezji. Ordynariat Metropolii pismem z dnia 27.03.1942 roku dla zabójców^ ustanowił karę klątwy kościelnej, zastrzeżoną dla Ordynariatu. Chociaż klątwa ta nie jest tego rodzaju, by zobowiązywała chrześcijan do unikania zabójcy obciążonego taką karą kościelną, to jednak duszpasterze powinni dokładnie pouczyć naród o klątwie i o jej skutkach, tak aby cały naród wraz z duszpasterzem pracował nad pokutą i poprawą tych nieszczęsnych ludzi, którzy swoimi przestępstwami ściągnęli na siebie klątwę. Całym postępowaniem, często powtarzanymi upomnieniami, unikaniem towarzystwa zabójców, zdecydowanym unikaniem związków rodzinnych z nimi niech społeczeństwo da do zrozumienia zabójcom, że są uważani za zarazę i niebezpieczeństwo dla wsi. Kiedy we wsi nikt się nic przywita ze złoczyńcą, nikt nie wpuści go do domu, nikt się do niego nie odezwie, żadna rodzina nie zgodzi się na spokrewnienie z nim, kiedy nawet w cerkwi chrześcijanie będą wystrzegać się, aby nie stać zbyt blisko złoczyńcy, kiedy na drodze ludzie będą unikali spotkań z nim, kiedy nikt mu niczego nie sprzeda i niczego od niego nie kupi, być może wtedy złoczyńca się nawróci, zacznie życie pokuty i pracę nad własną poprawą. Spowiednicy powinni dołożyć wszelkich starań, aby pokutujących doprowadzić do „doskonałych owoców pokuty". Jeśliby spowiednicy mieli prawo rozgrzeszania z grzechu, który jest zarezerwowany, to niechaj pamiętają, że pokuta za zabójstwo musi być odpowiednio ciężka do dokonanego grzechu. Jeśli grzech ten był kilka razy powtórzony, w duszy przestępcy zaczyna budzić się sadystyczne upodobanie do lego rodzaju przestępstwa. Jeśli te grzechy są publicznie znane, to niechaj spowiednicy nakładają nie tylko ciężkie pokuty, ale i pokuty połączone z zewnętrznym zadośćuczynieniem chrześcijańskiej opinii narodu.



Zabójstwo dzieci


W sposób szczególny obrzydliwe, straszne i przeciwne naturze są przypadki, w których rodzice zabijają własne dzieci. Być może jeszcze gorszymi są te przypadki, kiedy dzieci te jeszcze nie przyszły na świat. Już sama okoliczność, że zbrodni dopuszcza się własny ojciec lub matka, że dziecko nie może się bronić, że nie będąc ochrzczone traci wieczne zbawienie - wszystkie te okoliczności czynią spędzenie płodu szczególnym rodzajem przestępstwa. Kiedy zwróci się uwagę na to, że zabójstwo dzieci wyciska na całej rodzinie piętno Kaina i sprowadza przekleństwo na tę podstawową i najważniejszą komórkę życia społecznego, wtedy dopiero należycie oceni się, z jaką energią, zdecydowaniem i, rzec by można, zawziętością duszpasterze muszą pracować, aby ustrzec najświętsze ideały społeczne, jakimi są macierzyństwo i rodzina, od rany, jaką może stać się spędzenie płodu. Do czego dojdzie społeczeństwo, naród, państwo, w którym matki i ojcowie, rodzice-zabójcy dzieci, będą mieli takie pojęcie o świętych obowiązkach rodzicielskich, o godności matki, o arcyważnym znaczeniu społecznym licznego i wychowanego w świętości potomstwa? Jakie wychowanie dadzą innym dzieciom rodzice, którzy umówili się, aby zabić własne dziecko?

Podobnym do zabójstwa dzieci, chociaż całkowicie innego rodzaju grzechem, jest takie postępowanie, kiedy rodzice ograniczają liczbę potomstwa. Takie przypadki oczywiście nie są grzechami zabójstwa, ale trudno ich nie uważać za wielką krzywdę uczynioną temu dziecku, któremu wprawdzie nie odebrano życia, ale nie pozwolono mu żyć. Nie można tutaj mówić o prawdziwej krzywdzie, bo to dziecko, które miało przyjść na świat, nie nabyło jeszcze żadnych praw człowieka. Nabyłoby te prawa, a być może przyniosłoby rodzicom, a może i całemu narodowi jakieś Boże dary, gdyby mu w tym nie przeszkodziło świętokradzkie i przeciwne naturze postępowanie tych, którzy byli powołani, aby stać się rodzicami. Życie ludzkie to nieoceniony skarb, przede wszystkim dla rodziców oraz dla rodziny i dla całego narodu. Aby ten skarb posiąść, konieczne są ze strony ludzi trud i ofiara. Praca i ofiary, włożone w wychowanie dzieci, są nieskończenie cenniejsze niż jakiekolwiek inne ofiary lub prace. Dusza ludzka jest tworem nieskończenie ważniejszym i cenniejszym niż wszystkie materialne dobra czy dary Boże.

System ograniczania liczby potomstwa jest systemem, który prowadzi naród do zagłady. Naród, w którym kobiety nie chcą podjąć się ciężaru i obowiązku macierzyństwa, w którym mężczyźni szukają zadowolenia seksualnego, nie bacząc na obowiązki i ciężary życia rodzinnego ani na cel małżeństwa, jest skazany na zagładę. Szybciej lub wolniej będzie on chylił się ku upadkowi. Nawet system ..dwojga dzieci”, przyjęty przez większość społeczeństwa, pozbawia je większej liczby jednostek niż krwawa i okrutna wojna! W istocie przypadek ten nie jest przeciwny piątemu przykazaniu Bożemu; wspominamy o nim tylko przy okazji, aby przypomnieć duchowieństwu, że jedynie jego energiczna praca może naród uratować przed zagładą, którą być może Bóg ukarze w dzieciach te rodziny, które przewiniły, nie przyjmując Bożego daru licznego potomstwa.


Samobójstwo


Spośród przypadków zabójstwa, które należy omówić oddzielnie, gdyż odznaczają się one szczególnym złem, specjalne miejsce zajmuje samobójstwo.

Człowiek nie ma prawa rozporządzać swoim własnym Życiem. Tak jak żołnierz nie ma prawa porzucić wyznaczonego mu stanowiska, a kiedy samowolnie je porzuci, jest uważany za dezertera, tak samo dezerterem jest ten człowiek, który porzuca wszystkie swoje obowiązki razem z miejscem, na którym postawiła go Boża Opatrzność. Z natury rzeczy człowiek jest sługą, Bożym stworzeniem; nie jest panem swego życia i nie decyduje samowolnie o sobie. W jeszcze większym stopniu chrześcijanin jest własnością Jezusa Chrystusa. Jest sługą kupionym za wysoką cenę Krwi Chrystusowej. To, że Wszechmocny Bóg i Jezus Chrystus nie traktują człowieka jak sługi, zwiększa tylko obowiązek człowieka podporządkowania się Bożej woli. Przez Krew Chrystusa-Zbawiciela Bóg odpuszcza grzesznikowi grzech pierworodny, a następnie wszystkie grzechy, 2a które żałuje. Bóg przyjmuje go za dziecko, za swego spadkobiercę, daje mu prawo bycia obywatelem nieba z Aniołami i Świętymi, lecz to bezgraniczne Boże miłosierdzie nie zwalnia grzesznika od obowiązków nałożonych na niego przez samą naturę. Obowiązki te stają się tym ważniejsze, że zostały uświęcone łaską Bożą. Kiedy chrześcijanin dopuszcza się samobójstwa, łamie nie tylko Boże prawo i obowiązki sługi, ale i przekracza święte obowiązki syna Bożego. Oprócz tego dopuszcza się przestępstwa zabójstwa, przestępstwa jeszcze straszniejszego w obliczu Sędziego. Fakt, że zabity człowiek jest tożsamy z zabójcą albo że godzi się na zabójstwo i prosi zabójcę o to, by odebrał mu życie, nie zmienia charakteru zbrodni. Bez wątpienia, samobójca jest przestępcą. Dopuszcza się przestępstwa, które czyni jego wieczne potępienie sprawą prawie pewną. Dlatego to zupełnie słusznie, według przepisów prawa kościelnego, nie wolno kapłanom urządzać chrześcijańskiego pogrzebu osobie, która sama sobie odebrała życie. Ciało samobójcy nie jest świętymi relikwiami chrześcijanina, nie należy mu się chrześcijański pogrzeb w poświęconej ziemi, z modlitwami Kościoła i kadzidłem. Jego ciało, jak zwierzęca padlina, ma być zakopane poza miejscem przeznaczonym na pochówek chrześcijan.

Samobójstwo ma też i inne cechy, które wskazują na niską motywację i samolubny charakter zabójcy. Pragnie on ratować jedynie siebie, nie zważając na swoje obowiązki, na żonę i dzieci. Ucieka ze strachu przed cierpieniem, bólem czy przykrościami życia. Nie ma odwagi przyjąć z rąk Bożych krzyża, który Bóg mu daje.
Oczywiście, nie można za samobójcę uważać człowieka, który nie wie co robi, który na przykład w gorączce i nieświadomości rzuca się z okna na ziemię. Taki człowiek nie chce siebie zabić i nie wie, co robi, do pewnego stopnia postradał zmysły. Jak mówią lekarze, istnieje nawet taka choroba, która polega właśnie na tym, że człowiek szuka wszelkich sposobności, aby odebrać sobie życic W chorobie tej ulega on jakiejś psychicznej konieczności, która powoduje utratę pamięci i doprowadza do realizacji strasznego dzieła. Bezsprzecznie, mogą być więc i samobójcy zupełnie niewinni wobec Boga, ale nic ma wątpliwości, że dobre kazania o samobójstwie mogą powstrzymać nawet i takich nieświadomych.

Duszpasterze powinni przedstawiać samobójstwo jako obrzydliwe przestępstwo i przy okazji wskazywać na straszne położenie splamionego jeszcze ciepłą krwią człowieka stającego przed Bożym sądem. Szczęśliwym jest ten samobójca, który” przed śmiercią może jeszcze wyrazić skruchę; takiego oczywiście można po chrześcijańsku pochować.
Prawo kościelne, które zakazuje urządzania chrześcijańskiego pogrzebu samobójcy, jest niezwykle przykre dla rodziny i władzy kościelnej nie jest łatwo obstawać przy ścisłym wykonywania przepisów kościelnych. Jest to jednak konieczne. Doświadczenie uczy, że myśl o odmowie chrześcijańskiego pogrzebu pomaga pokonać pokusę samobójstwa. Przypominam sobie przypadek, kiedy młodzi rekruci, jeszcze austriackiego regimentu, często z tęsknoty za rodziną i domem podnosili na siebie rękę. Generał czy też pułkownik bardzo zdecydowanie odmawiał pogrzebu takim samobójcom. A swój zakaz wzmocnił jeszcze bardzo energicznym przemówieniem do swoich oddziałów. I było faktem, autentycznie potwierdzonym, że od chwili jego przemówienia i zakazu nie powtórzył się już ani jeden przypadek takiej śmierci.
Sobór Archidiecezji powinien wezwać duchowieństwo do bardzo zdecydowanych i energicznych kazań na temat przestępstwa, o którym mówimy, w sposób szczególny w tych czasach, kiedy tylu ludzi cierpi na zaburzenia nerwowe, a warunki życiowe są tak trudne i przykre, że niekiedy życie wydaje się niemożliwe do zniesienia.


Zabójstwo brata współobywatela


A kiedy przychodzi nam płacząc wspominać jeszcze przypadki zabójstwa dokonane na braciach, współobywatelach, członkach tego samego narodu ukraińskiego, to z wielkim bólem serca musimy zająć się wrogością, nienawiścią i podziałami, które popychają braci do wojny domowej. Potrzeba rzeczywiście zaślepienia, którego sprawcą jest chyba największy wróg naszego zbawienia, diabeł, aby ludzie, zresztą rozumni i troskliwi o dobro narodu i społeczeństwa, doszli do takiej partyjnej nienawiści, że decydują się aż na przelew krwi. Już nienawiść w stosunku do swoich i bliskich jest czymś lak przeciwnym naturze, tak strasznym i tak bardzo świadczy o zwyrodnieniu, o degeneracji oraz o takim upadku sumienia narodu i ducha patriotyzmu, że nie można mówić o tych przypadkach bez bólu duszy! Nawet wtedy, kiedy przypadki nienawiści i wrogości nie prowadzą do zabójstw, są one nieszczęściem i szkodzą całemu narodowi bardziej niż zwyczajni wrogowie. Nie trzeba Ukrainie większych wrogów, kiedy sami Ukraińcy są wrogami Ukraińców, kiedy siebie wzajemnie nienawidzą i nawet nie wstydzą się tej nienawiści! Chrystus powiedział: „każde królestwo podzielone samo w sobie będzie zniszczone i zwali się w nim jeden dom na drugi. Jeżeli szatan jest w niezgodzie ze sobą samym, to jakże będzie mogło przetrwać jego królestwo” (Łk 11, 17-18). Dopóki nie będzie pomiędzy nami chrześcijańskiej jedności, dopóty i najsłabszy przeciwnik będzie od nas silniejszy! Dopóki w sprawach narodowych Ukraińcy będą pamiętać bardziej o dobru indywidualnym, dopóty nie będzie mogła się rozwijać wspólna sprawa, ponieważ wspólnej sprawy po prostu nie będzie, bo nie będzie jej w świadomości i sumieniu ludzi!

Nawołując czcigodne duchowieństwo do usilnego i energicznego nauczania o miłości bliźniego oraz do wytrwałego zwalczania wszelkich przewinień w stosunku do piątego przykazania, ze szczególną prośbą zwracam się do pobożnych chrześcijan, do klasztorów i zgromadzeń zakonnych, do bractw, a może przede wszystkim do niewinnych dzieci w szkołach, i błagam o modlitwę o pokój pomiędzy- samymi Ukraińcami. Modlimy się o powszechny pokój dla ludzkości, bo to straszne nieszczęście, którym jest obecna wojna, każdego dnia ukazuje nam, jaką wielką potrzebą jest pokój. A jeśli modlimy się o pokój dla ludzi, to o ile bardziej powinniśmy się modlić o pokój wśród naszego narodu, o pokój wewnętrzny, o zaprzestanie nienawiści, podziałów, wrogości i. mówię ze Izami, przelewu krwi. Kiedy naród ginie z głodu i suszy, należy zanosić błagalne modlitwy przed ołtarz Najwyższego, aby dal nam niezbędny deszcz, dla zdrowia, życia i urodzaju. Świat ginie z braku miłości, ginie z ludzkiej nienawiści! Nie przestawajmy błagać Najwyższego o obfity, gorący deszcz Jego świętej łaski z nieba.

W końcu zwracam się do wszystkich Was wiernych, Drodzy Bracia, i usilnie wzywam do zachowania jak największego spokoju. Czasy wojny przynoszą nam niejedno cierpienie i wiele pokus. Chodzi jedynie o to, by z laską Bożą trwać przy Bożym prawie i mieć mocną nadzieję we Wszechmogącym, że Jego najświętsza laska obróci na nasze dobro wszystkie nasze cierpienia, które nam zestal. Przyjmujemy doświadczenia z rąk Bożych; nic nie dzieje się bez woli Ojca niebieskiego. Bóg, dobry Ojciec, zmiłuje się nad nami, odpuści nam nasze grzechy i pozwoli doczekać błogosławionego czasu pokoju.

Nie pozwólcie również, Drodzy Bracia, zwieść się z drogi Bożego prawa przez pokusę do grzechu, nie słuchajcie podszeptów ludzi, którzy namawiają do wszelkiego rodzaju zła. Są między nimi i tacy, którzy namawiają do odstępstwa od wiary ojców. Nie zapominajcie, że takie odstępstwo jest ciężkim grzechem, który bardzo trudno jest odpokutować. Trwajcie mocno w wierze, trzymajcie się nadziei, kochajcie naszego Ojca niebieskiego i naszego drogiego Zbawiciela, kochajcie bliźnich jak Boże dzieci chrześcijańską miłością bliźniego, a Najwyższy niechaj ochroni Was od wszelkiego zła, niechaj strzeże Wasze rodziny i Wasze dzieci.

Łaska Wam i pokój od Boga naszego i Pana Jezusa Chrystusa.

Dano we Lwowie, 21 listopada (1942), w święto Prezentacji Najświętszej Bogurodzicy w Świątyni (4 grudnia wedle kalendarza greg)

1 komentarz:

Bartek pisze...

Cytat z wywiadu "Niektórzy członkowie Cerkwi prawosławnej i obrządku greckokatolickiego niestety mają krew na rękach" z Ks. Zaleskim w dzienniku " Polska" : "Bardzo dokładnie przeczytałem ten dokument. List został napisany
trudnym i zawiłym językiem teo-logicznym, którego chyba niemal nikt wówczas nie rozumiał."
Moim zdaniem wynika z tego że sam ks. Zaleski nie zrozumiał treści szkoda, że ma wykształcenie teologiczne. Ja głębokich i niezrozumiałych treści aż tylu aby nie zrozumieć ogólne przesłanie listu nie dostrzegłem.