poniedziałek, 7 września 2009

PiS ma problem z Ukrainą

PiS ma problem z Ukrainą

Marcin Wojciechowski 2009-09-07,

Prezydenci Polski i Ukrainy nie pojadą we wtorek do Sahrynia, gdzie w marcu 1944 r. oddział AK spacyfikował ukraińską wioskę, zabijając kilkuset ludzi. Uroczystości odwołano w ostatniej chwili. Lech Kaczyński nie pojedzie także do Przemyśla, gdzie jego ukraiński kolega Wiktor Juszczenko weźmie udział w symbolicznym przekazaniu ukraińskiego domu ludowego, o którego zwrot spór trwał 20 lat. Prezydenta RP będzie w Przemyślu reprezentował szef jego kancelarii Władysław Stasiak. To krok w tył w budowanej z trudem przyjaźni między Polską a Ukrainą.

W zeszłym tygodniu po karczemnej awanturze przemyscy radni po prawie 20 latach sporów przekazali mniejszości ukraińskiej zbudowany przez nią jeszcze na początku ub. wieku dom ludowy. Ten spór był jedną z większych zadr w stosunkach polsko-ukraińskich. Dobrze, że wreszcie położono mu kres.

Obecność Lecha Kaczyńskiego w Przemyślu mogła być gestem wobec Ukrainy i mniejszości ukraińskiej w Polsce. Tym bardziej że niedawno na cmentarzu w podprzemyskich Pikulicach w rocznicę uzyskania niepodległości przez Ukrainę w tajemniczych okolicznościach spłonęła ukraińska mogiła. Nie wiadomo, czy był to akt wandalizmu, czy samozapłon, jak twierdzi policja.

Ostra, czasami brutalna dyskusja przemyskich radnych w sprawie oddania ukraińskiego domu ludowego pokazuje, ile stosunki z naszym wschodnim sąsiadem budzą w Polsce emocji. Za oddaniem domu głosowali radni PO i SLD, a PiS oraz inne partie prawicowe były przeciw. Ludzie PiS-owskiego marszałka woj. podkarpackiego podburzali wręcz radnych do głosowania przeciw. Twierdzili, że oddadzą dom, tylko jeśli władze Lwowa przekażą jakąś działkę pod dom polski. Na szczęście innym klubom starczyło odwagi i rozsądku. Władze miejskie nie powinny zajmować się polityką zagraniczną. Przed laty doprowadzało nas do białej gorączki, gdy radni Lwowa blokowali otwarcie Cmentarza Orląt. A teraz część polskich rajców próbowała zachować się tak samo.

Widać, że PiS ma problem ze zdefiniowaniem swego stosunku do Ukrainy. Prezydent i szefostwo partii jest za poprawą klimatu, kontynuacją pojednania. Ale doły i znaczna część elektoratu są przeciw, co widać nie tylko w Przemyślu, ale nawet w Warszawie podczas sporów o Instytut Kresowy czy o budowę pomnika ofiar czystek etnicznych na Wołyniu, które radni PiS koniecznie chcieli nazwać ludobójstwem.

Rok przed wyborami prezydenckimi Lech Kaczyński wyraźnie puszcza oko do swego elektoratu, że nie jest tak proukraiński, jak mogłoby się wydawać. Prezydentowi, a zwłaszcza PiS-owi, w sprawie Ukrainy potrzebny jest głęboki namysł. Inaczej ataki na rząd Donalda Tuska, że rzekomo zaniedbał stosunki z Ukrainą kosztem relacji z Rosją, będą niewiarygodne. W przypadku zwrotu ukraińskiego domu ludowego w Przemyślu to PO wzięła na siebie polityczny ciężar niepopularnej decyzji.

Marcin Wojciechowski

Brak komentarzy: