niedziela, 19 sierpnia 2012

LEKCJA RELIGII W SZKOLE NIE BĘDZIE KATECHEZĄ

http://www.kaplani.com.pl/ 
Wywiad z ks. Kazimierzem Misiaszkiem SDB,
rozmawia Wojciech Zagrodzki CSsR


katecheza



Wojciech Zagrodzki CSsR: Co jakiś czas powracają głosy kwestionujące prawo obecności nauczania religii w szkole, która chce zachować świecki charakter. W swojej książce Ksiądz Profesor napisał, że lekcja religii w szkole jest nie tylko zasadna, ale wręcz konieczna dla każdego systemu edukacji (1). Dlaczego lekcja religii ma tak duże znaczenie dla samej szkoły?

Kazimierz Misiaszek SDB: Jest zrozumiałe, że szkoła publiczna chce zachować świecki charakter. Ona powinna go zachować. Świeckość, w przeciwieństwie do laickiego charakteru szkoły, należy uznać za dążenie pozytywne, do czego podstawy znajdujemy w nauczaniu Soboru Watykańskiego II. Ale nauczanie religii jest wręcz konieczne również w tak rozumianej szkole świeckiej. Po pierwsze, jednym z celów, dla których szkoła istnieje, jest pełne wychowanie osoby ludzkiej, zaś integralnie z osobą, a więc i z wychowaniem, jest związana religia. Pomijając religię w wychowaniu szkolnym, nie osiągniemy pełnego wychowania. Po drugie, szkoła, jako instytucja publiczna, kulturalna, ma wprowadzać ucznia w kulturę. Obecność zaś religii w kulturze jest faktem bezspornym. Religia spełnia funkcje kulturotwórcze i ma duże znaczenie dla kultury. Po trzecie wreszcie, religia niesie w sobie wartości, a wartości są niezbędne w wychowaniu. Dlatego nauczanie religii jest bardzo potrzebne szkole po to, aby mogła ona wypełnić swoje zadania.
Wojciech Zagrodzki CSsR: W takim razie szkole potrzebne jest bardziej nauczanie o religii w ogólności niż wprowadzanie w konkretną religię, czyli w Polsce w religię katolicką?...
Kazimierz Misiaszek SDB: Nie ma takiej szkoły, która nie byłaby związana z jakimś obszarem kulturowym, a ten z kolei kształtowany jest przez konkretną religię. Szkoła powinna umożliwić poznanie tej konkretnej religii – tej, która tworzy daną kulturę. Poza tym nie istnieje „czysta” religia niezwiązana z żadną wspólnotą wyznaniową. Religia jest związana z miejscem i z kulturą. Z tego powodu w szkole polskiej powinno się uczyć religii katolickiej, co wcale nie wyklucza nauczania innych tradycji religijnych.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że przekonanie o tym, iż nauczania religii potrzebuje najpierw szkoła, jest obce wielu środowiskom odpowiedzialnym za kształt edukacji w Polsce, nie wspominając już o niektórych partiach politycznych. Wydaje się, że nauczaniem religii w szkole o wiele bardziej zainteresowany jest Kościół. Dlaczego tak się dzieje?
Kazimierz Misiaszek SDB: Dzieje się tak zapewne pod wpływem zaawansowanych już u nas procesów sekularyzacyjnych, a może bardziej laicyzacyjnych, jak również myśli postmodernistycznej, relatywizującej niemalże wszystkie zasady, co się przekłada m.in. na nieufność do religii, jako zjawiska niosącego trwałość zasad, zresztą sprawdzonych w swojej skuteczności wychowawczej. Być może jest także lęk, nieuzasadniony zresztą, przed konfesjonalizacją szkoły, co tak mocno wybrzmiało w debatach publicznych w okresie przywracania nauczania religii do szkoły. To wszystko zaowocowało tym, że w dzisiejszej edukacji szkolnej brakuje teorii czy filozofii wychowania, a co za tym idzie, także antropologii pedagogicznej. Zrelatywizowano wszystkie zasady pedagogiczne. Nawet w podstawie programowej, która stanowi zasadniczą orientację dla każdego nauczyciela, nie ma spójnej wizji wychowania uczniów. Na przykład w obecnie obowiązującej podstawie programowej nie ma żadnego wspomnienia o wychowawczej funkcji religii. Zwraca się w niej uwagę na potrzebę uwzględnienia kontekstu społecznego i kulturowego, na kształtowanie osobowości ucznia, na przekaz wiedzy z różnych dziedzin nauki itd., ale nie wspomina się o znaczeniu religii dla wychowania. Z drugiej strony, religia jest przedmiotem nauczanym w szkole, który powinien być adresowany do wszystkich uczniów, pomimo że część z nich należy do innej wspólnoty wyznaniowej bądź nie przynależy do żadnej z nich. Właśnie ze względu na tych uczniów należy podkreślać, że religia ma duże znaczenie wychowawcze dla każdego człowieka niezależnie od jego przynależności wyznaniowej – to jest fakt obiektywny. Wszystkie badania, a szczególnie psychologiczne i pedagogiczne, jednoznacznie to potwierdzają. Dlaczego zatem podstawa programowa opracowana dla polskiej szkoły publicznej wyniki tych badań ignoruje? Nie można też przeoczyć, że szkoła jest kształtowana przez różne ideologie polityczne, społeczne itp. Dzisiaj dominuje ideologia liberalna; ona zawsze będzie próbowała traktować religię jako zjawisko marginalne, które można jedynie tolerować. Ideologii tej, jak zresztą każdej innej, nie interesują rezultaty obiektywnych badań naukowych; ona już z góry zawsze wie swoje.
Wydaje się, że w zapisach prawnych w polskiej szkole publicznej lekcja religii jest traktowana marginalnie. W konsekwencji nauczanie religii w szkole jest postrzegane jako przestrzeń zainteresowania Kościoła bardziej niż szkoły.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Czy w takim razie lekcja religii powinna być przedmiotem obowiązkowym dla wszystkich uczniów?
Kazimierz Misiaszek SDB: Oczywiście, że tak, skoro religia jest znaczącym faktem w kulturze. Uznanie religii za przedmiot dowolny prowadzi do marginalnego traktowania jej przez uczniów i nauczycieli. A przede wszystkim kryje w sobie negację wychowawczej roli religii, choć wychowanie należy do pierwszorzędnych zadań szkoły. Nie sposób racjonalnie wyjaśnić takiego sposobu traktowania lekcji religii przez szkołę bez dostrzeżenia w tle wpływu jakiejś pozaracjonalnej ideologii.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Dlaczego Kościół jest wyraźnie zainteresowany nauczaniem religii w szkole publicznej? W dyskusjach nad korzyściami płynącymi z nauczania religii w szkole dominującym argumentem jest znacznie wyższa liczba dzieci i młodzieży uczestniczącej w lekcji religii w szkole niż w analogicznym nauczaniu w salkach parafialnych. Tego faktu nie sposób zakwestionować. Czy dostrzega Ksiądz Profesor również inne szanse dla misji Kościoła wypływające z obecności nauczania religii w szkole?
Kazimierz Misiaszek SDB: Owszem, liczba korzystających z lekcji religii w szkole jest najczęściej przywoływanym argumentem. Jest to jednak argument zwodniczy, zakładający nierealną zasadę, że ilość przemieni się w jakość. Znany polski pastoralista i katechetyk ks. Franciszek Blachnicki w jednym ze swoich tekstów postulował jednak inny kierunek myślenia duszpasterskiego i wychowawczego: przez elity do mas. Dostrzegam dzisiaj pilną potrzebę formowania katolickich elit, które zawsze w procesach społecznych odgrywają rolę wiodącą. W tym kontekście należałoby wskazać na formację chrześcijańską ludzi dorosłych, jako podmiotów najbardziej właściwych w tworzeniu tychże elit. Jest to jednak już inny aspekt, być może wymagający odrębnego potraktowania. Wracając do tematu – masowy udział młodzieży w lekcji religii powinien cieszyć, ale fakt ten sam w sobie nie może być dla nas powodem do samozadowolenia. Okazuje się bowiem, że ta sama młodzież tak licznie uczęszczająca na lekcje religii później niejednokrotnie w swoich postawach i myśleniu okazuje się daleka od chrześcijaństwa. Jest to skutek niedostatku formacji katechetycznej, która może mieć miejsce jedynie we wspólnocie parafialnej. Trzeba więc na nowo wprowadzić katechezę parafialną równolegle z nauczaniem religii w szkole. Trzeba to zrobić także wtedy, jeśli nie obejmie ona mas młodzieży, jak również tworzyć systematyczną katechezę dorosłych. Na tej drodze będą się formowały w Polsce katolickie elity, które będą zdolne do podjęcia współodpowiedzialności za Kościół. Nie chodzi zatem o wycofanie nauczania religii ze szkół czy też o zignorowanie znaczenia religijności masowej z całą jej bogatą tradycją. Chodzi raczej o równoległą pracę nad kształtowaniem w Polsce elit, a także o jasne określenie roli katechezy w parafii i nauczania religii w szkole.
Nauczanie religii w szkole ma znaczenie przede wszystkim dla szkoły, gdyż religia spełnia funkcje wychowawcze. Ponadto religia ma znaczenie dla kultury, w której człowiek żyje. Ponieważ Kościół pragnie służyć człowiekowi, zależy mu na jego dobrym wychowaniu i dobrej edukacji, więc w tym punkcie misja Kościoła spotyka się z misją szkoły. To jest powód, dla którego Kościół interesuje się nauczaniem religii w szkole i angażuje w pracę w szkole potężne siły ludzkie. Nie można też nie dostrzec faktu, że w wielu szkołach, szczególnie tych, w których jest większe otwarcie na nauczanie religii i bardziej przyjazne nastawienie do nauczycieli religii, lekcja religii w jakiejś mierze spełnia tę misję wychowawczą.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Sam Ksiądz Profesor zauważył, że nauczanie religii w szkole nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Liczba biorących udział w lekcjach religii nie przekłada się na ich zaangażowanie w życie parafialne. Coś tu nie gra. Czy można pokusić się o postawienie choćby wstępnej diagnozy przyczyn tego zjawiska?
Kazimierz Misiaszek SDB: Te przyczyny są powszechnie znane. Wielu socjologów religii na nie wskazuje. U podstaw problemów związanych z uczestnictwem w życiu Kościoła leży postępująca laicyzacja życia. Niemałą rolę odgrywa również, wspomniana wcześniej, myśl postmodernistyczna z postulowanymi w niej subiektywizmem i relatywizmem. Ich konsekwencją jest zakwestionowanie wszelkiego autorytetu, a autorytet w wychowaniu jest konieczny.
Wśród możliwych przyczyn można jeszcze wskazać na marginalne traktowanie lekcji religii przez szkołę, o czym już powiedzieliśmy. Jest ono widoczne nie tylko w określeniu religii jako przedmiotu nadobowiązkowego, ale również w wielu innych ograniczeniach, jakie temu przedmiotowi się stawia. Na przykład: nauczyciel religii nie może być wychowawcą klasy, wskutek czego ma mniejsze możliwości oddziaływania; dopiero po wielu debatach zostało wywalczone wliczanie oceny z religii do obliczenia średniej ocen na świadectwie, co zresztą nie przez wszystkie środowiska zostało zaakceptowane. W wielu szkołach do dzisiaj obserwuje się niechęć wobec lekcji i nauczycieli religii. Taki sposób traktowania lekcji religii może rodzić w uczniach przekonanie, że i sama religia może być potraktowana podobnie. Szkoła wyraźnie nie rozumie wychowawczej funkcji religii. Trzeba jednak uczciwie dodać, że również ze strony Kościoła nie wszystko funkcjonuje właściwie.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Mianowicie...?
Kazimierz Misiaszek SDB: Na przykład mamy problem z językiem nauczania religii w szkole, który nie jest adekwatny do adresata (zresztą problem ten pojawia się w nie mniejszym stopniu w przepowiadaniu w świątyniach). Wskutek tego przekaz religijny nie dociera do adresata. W dziedzinie języka religijnego trzeba jeszcze wiele poprawić.
Przede wszystkim jednak cele stawiane nauczaniu religii przez Kościół nie są koherentne z celami, dla których osiągnięcia została powołana szkoła. Kościół chciałby, aby lekcja religii w szkole była katechezą, czyli wprowadzeniem w wiarę i pracą nad dojrzewaniem tej wiary. To może być zresztą również jeden z powodów, dla których szkoła publiczna z rezerwą podchodzi do nauczania religii, bo to nie jest jej cel. To jest też zarazem główny powód, dla którego lekcja religii nie spełnia pokładanych w niej przez Kościół nadziei, bo ona po prostu nie będzie katechezą.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Dlaczego? Czy to znaczy, że zbyt łatwo utożsamiliśmy katechezę z nauczaniem religii w szkole?
Kazimierz Misiaszek SDB: Odpowiedź jest oczywista. W oficjalnych dokumentach regulujących obecność nauczania religii w szkole, podpisanych przez przedstawicieli i państwa, i Kościoła, nie mówi się o katechezie, ale właśnie o lekcji religii. Myśl o katechezie w szkole pojawiła się dopiero w późniejszych wypowiedziach pasterzy Kościoła w Polsce, którzy wyra­żali życzenie, żeby lekcja religii w szkole stała się katechezą. Tymczasem lekcja religii w szkole nigdy katechezą nie będzie. Wiele racji na to wskazuje.
Po pierwsze, zasadniczą funkcją katechezy jest wtajemniczenie w misterium wiary, inicjacja religijna, i w tym celu tkwi istotna różnica między katechezą a pedagogią świecką. Ale wtajemniczenie dokonuje się w kontekście eklezjalnym i domaga się obecności wspólnoty wierzących. Taką wspólnotą jest parafia, a także rodzina. Wtajemniczenie domaga się wreszcie udziału w liturgii. Widać jasno, że w szkole nie ma możliwości zrealizowania tego celu katechezy, jakim jest wtajemniczenie. Katecheza może mieć miejsce dopiero w środowisku wspólnoty Kościoła.
Po drugie, katecheza jest adresowana do ludzi wierzących. Natomiast szkoła publiczna ze swojej natury jest środowiskiem ideowo i konfesyjnie pluralistycznym. W szkole mamy uczniów należących do różnych religii, a także takich, którzy pochodzą z rodzin ateistycznych bądź obojętnych. Uczniowie sami niekiedy deklarują się jako niewierzący, i trzeba to uszanować. To jest kolejna przeszkoda, aby nauczanie religii w szkole stało się katechezą.
Po trzecie, w określającym koncepcję obecności nauczania religii w szkole prawie polskim istnieją zapisy, które nie pozwalają na realizację katechetycznego celu lekcji religii. Takim zapisem jest np. zakaz pytania uczniów o praktyki życia religijnego, a w katechezie jest to podstawowe pytanie. Innym takim zapisem jest prawo, które określa, że wystawiana na świadectwie ocena z religii może dotyczyć jedynie wiedzy religijnej, nie zaś praktyk religijnych. W katechezie natomiast należy wskazywać na praktyki religijne, uzasadniać je i poddawać weryfikacji. Szkoła nie daje takich możliwości.
To są podstawowe czynniki, które uniemożliwiają realizację katechezy w szkole.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Gdyby jednak zdarzyła się idealna klasa, w której wszyscy byliby wierzący i praktykujący, czy taka klasa nie tworzyłaby wspólnoty niezbędnej dla katechezy? Czy także wtedy postulat katechezy byłby niemożliwy do zrealizowania?
Kazimierz Misiaszek SDB: Owszem, pewne elementy katechezy mogłyby być wtedy realizowane. Jednakże nawet taka idealna klasa musiałaby dość często wyjść ze szkoły i pójść do świątyni, by wziąć udział w liturgii Kościoła i potem wokół tej liturgii budować i rozwijać formację chrześcijańską, czyli skoncentrować się na wtajemniczeniu. Dlatego środowisko szkoły nie jest wystarczające, by w nim mogła mieć miejsce właściwa katecheza. Ponadto raz jeszcze przypomnijmy obecne w prawie zapisy, które nie pozwalają na zrealizowanie celów katechetycznych w szkole. W historii Kościoła do końca XVIII wieku zasadniczo dbano o katechezę. Wraz z rozwojem szkolnictwa publicznego katecheza zaczęła zanikać, bo pojawiła się lekcja religii w szkole. Od tamtego czasu mamy w Kościele do czynienia z kryzysem katechezy. Trwa on do dzisiaj, pomimo że w oficjalnych dokumentach Kościół nigdy nie utożsamiał lekcji religii w szkole i katechezy.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Wielu odwołuje się do okresu międzywojennego, kiedy lekcja religii funkcjonowała w szkole jako katecheza. Czy dzisiaj nie moglibyśmy powrócić do tamtej koncepcji?
Kazimierz Misiaszek SDB: To były inne czasy. W okresie międzywojennym nie mieliśmy do czynienia z tak masowym zjawiskiem laicyzacji. Ponadto jeszcze funkcjonował jakiś rodzaj katechezy w rodzinie. Istniały również zapisy prawne, które wprost wskazywały na katechetyczny charakter nauczania religii w szkole. Na przykład: nauczyciel religii miał obowiązek iść w niedzielę z klasą do kościoła. Był obowiązek uczenia pieśni religijnych. Wtedy szkoła była zobowiązana dbać o formację religijną ucznia. Taka koncepcja wychowania szkolnego i nauczania religii w szkole obowiązywała, choć w praktyce i wtedy bywało różnie. W naszym dzisiejszym kontekście nie jest możliwy powrót do tamtej koncepcji. Trzeba poszukiwać sposobów, form i metod, które byłyby adekwatne do współczesności.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Jeżeli jak Ksiądz Profesor zauważył, podczas lekcji religii w szkole mamy w sali uczniów niewierzących, to może lekcja religii powinna się stać formą przepowiadania misyjnego, czyli ewangelizacją?
Kazimierz Misiaszek SDB: W szkole nie można prowadzić ewangelizacji w sensie ścisłym. Z drugiej strony, trzeba powiedzieć, że misja ewangelizacji realizuje się w świecie, więc teoretycznie mogłaby mieć miejsce również w szkole czy w jakimkolwiek innym miejscu, jak np. w Sejmie. Jednakże trzeba uznać autonomię instytucji publicznych. Dlatego ważniejsze jest pytanie: w jaki sposób chrześcijanie, katolicy powinni być obecni w Sejmie albo w szkole, w ogóle w życiu publicznym, aby ubogacać je wartościami tkwiącymi w Ewangelii? Czy zaś mamy iść do szkoły wprost z misją ewangelizacji? A może raczej z misją wychowawczą, wpisując się w ten sposób w cele stawiane sobie przez szkołę? Ewangelizacja byłaby ingerencją Kościoła w sprawy szkoły i powodowałaby sytuację, że uczniowie innych wyznań, a także niewierzący, byliby poddawani chrystianizacji. Tymczasem szkoła publiczna ma prawo do zachowania charakteru świeckiego. Nie można prowadzić w szkole ewangelizacji ukrytej pod nazwą „lekcja religii” ze względu na szacunek dla natury szkoły.
Trzeba także koniecznie dopowiedzieć, co niesie z sobą ewangelizacja w sensie ścisłym. O ile w ogólnym znaczeniu ewangelizację należy rozumieć jako w ogóle głoszenie Ewangelii światu, to w sensie ścisłym, tak jak jest ona rozumiana w całym procesie pierwotnego katechumenatu i katechezy, jest ona głoszeniem Chrystusa, co zakłada nawrócenie, opowiedzenie się za Nim i decyzję życia według Jego wskazań. I w związku z tym rodzi się pytanie: czy można z tak rozumianą ewangelizacją iść do dzieci i młodzieży, żądając nawrócenia i opowiedzenia się za Chrystusem? Czy uczeń, na tym etapie rozwoju, jest zdolny przeżyć tak rozumiany proces? O ile w przypadku starszej młodzieży można w pewnym sensie mówić o ewangelizacji i nawróceniu, to jak to odnieść do dzieci?
Wojciech Zagrodzki CSsR: Czym więc jest lekcja religii w szkole? Jakie jest jej miejsce w misji Kościoła, wyrażanej często w schemacie: preewangelizacja – ewangelizacja – katecheza i mistagogia – duszpasterstwo?
Kazimierz Misiaszek SDB: Odpowiem krótko: jest po prostu lekcją religii. W szkole nie może być niczym innym jak tylko nią. Jeżeli nauczanie religii w szkole będziemy chcieli uczynić czymkolwiek innym poza lekcją religii, będzie to znaczyło, że ignorujemy szkołę. I na odwrót: szkoła nie może Kościołowi zaproponować niczego innego jak tylko lekcji religii, która musi być integralnie związana z misją szkoły, realizującej dwa zadania: kształcenia i wychowania. Trzeba zrezygnować z aspiracji wtajemniczenia, ewangelizacji czy preewangelizacji. Jeżeli Kościół chce współpracować ze szkołą, to musi spotkać się z nią na dwóch wspólnych dla obojga płaszczyznach, którymi są kształcenie i wychowanie. Jeżeli natomiast Kościół będzie próbował wprowadzić na teren szkoły katechizację czy ewangelizację, to tym samym wykluczy z dialogu szkołę, która ze swojej natury nie może w tej misji uczestniczyć. W konsekwencji powstanie konflikt, a szkoła, broniąc swojej świeckości, będzie marginalizowała lekcje religii.
Ewangelizacja jest innym sposobem oddziaływania niż nauczanie religii. Gdyby chcieć realizować w szkole ewangelizację, musiałoby dojść do radykalnej zmiany koncepcji lekcji religii, do postawienia innych niż szkolne założeń i celów. Dlatego lekcja religii musi pozostać lekcją. Podobnie na uniwersytetach nie prowadzimy ewangelizacji ani nie wygłaszamy kazań, lecz wykłady z teologii. Tego oczekuje od nas uniwersytet. Owszem, przy okazji wykładu z teologii czy lekcji religii może nastąpić skutek ewangelizacyjny. Ale to nie znaczy, że wykłady powinniśmy zastąpić oddziaływaniem ewangelizacyjnym.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Czy więc lekcja religii nie wpisuje się w misję Kościoła?
Kazimierz Misiaszek SDB: Szkoła nie jest miejscem duszpasterstwa Kościoła, tzn. Kościół nie może zawłaszczyć szkoły do prowadzenia własnej działalności na jej terenie. Ale z drugiej strony, w szerokim planie duszpasterskim mieści się również nauczanie religii w szkole. Kościół głosi Ewangelię, a czyni to również przez lekcję religii. Nauczanie religii w szkole wykracza jednak poza przedstawiony przed chwilą schemat: preewangelizacja – ewangelizacja – katecheza i mistagogia – duszpasterstwo. Jest jednak jeszcze jedna kategoria, którą można zastosować do szkoły: inkulturacja wiary. Inkulturacja prowadzi do spotkania wiary i kultury, a takie spotkanie jest do uwzględnienia w celach edukacji szkolnej. Dialog wiary i kultury może być owocny dla wychowania. Dialog ten prowadzi się jednak innymi metodami niż ewangelizacja czy katecheza. Punktem wyjścia staje się wówczas kultura i poszukiwanie w niej i w jej wartościach możliwości rozwoju religijnego. Z drugiej strony, jest miejsce na pokazywanie możliwości doskonalenia kultury ze strony chrześcijaństwa. Inkulturacja wiary zakłada większe uwzględnienie kultury, a więc egzystencjalnych uwarunkowań życia i rozwoju ucznia. Gdybyśmy tak właśnie spojrzeli na nauczanie religii, to uniknęlibyśmy wielu problemów. Szkoła ze swojej strony również może służyć inkulturacji wiary poprzez wprowadzanie w kulturę (naszą kulturę), w której istotną, znaczącą rolę odgrywa chrześcijaństwo. Jeżeli będziemy wychowywali do uczestnictwa w kulturze, mówiąc o roli chrześcijaństwa w jej tworzeniu i rozwoju, i pokazywali, jak w tej konkretnej kulturze można być chrześcijaninem, to będziemy wychowywali także do chrześcijaństwa.
Wojciech Zagrodzki CSsR: W tej koncepcji jest jednak pewien wyłom: szkoła jest zobowiązana do zapewnienia dzieciom i młodzieży opieki podczas trzech dni przeznaczonych na rekolekcje, które są przedsięwzięciem kościelnym. Tu nie chodzi już tylko o dialog inkulturacyjny, ale o udział w akcji ściśle ewangelizacyjnej. Kto zatem odpowiada za organizację rekolekcji: szkoła czy parafia?
Kazimierz Misiaszek SDB: Tak, jest to jedyny moment ewangelizacyjny, który jest obecny w aktualnie obowiązującej koncepcji nauczania religii w szkole. Za organizację zajęć rekolekcyjnych odpowiada parafia, na której terenie znajduje się szkoła. Trudno sobie wyobrazić, aby nauczyciele religii mogli zwolnić się z udziału w organizacji rekolekcji. Rekolekcje są czasem mistagogii, katechezy i prowadzenia do doświadczeń religijnych. Pewnym paradoksem jest fakt, że pragnąc, aby lekcja religii w szkole stała się katechezą, często nie umiemy w pełni wykorzystać katechetycznie i ewangelizacyjnie tych trzech dni, które na takie działania są wprost przeznaczone. Niejednokrotnie nie wiedząc, jak ten czas zagospodarować, skracamy te trzy dni do jednej lub kilku godzin spędzonych w świątyni, po których uczniowie wracają do szkoły na kolejne lekcje. Wydaje się, że wiele mamy jeszcze do zrobienia, gdy chodzi o wykorzystanie dni przeznaczonych na rekolekcje.
Wojciech Zagrodzki CSsR: W swojej książce Koncepcja nauczania religii... napisał Ksiądz Profesor, że powinno się uwzględniać szkołę jako jedno z podstawowych źródeł dla założeń, celów i zadań lekcji religii (2). Czy to znaczy, że szkoła, a nie Kościół ma określać zakres nauczania religii?
Kazimierz Misiaszek SDB: W dokumentach regulujących nauczanie religii w polskiej szkole zakres kompetencji Kościoła i władz oświatowych jest określony bardzo klarownie: o treści nauczania religii decyduje Kościół i dlatego nauczyciel religii musi otrzymać misję od niego, natomiast za kwestie dydaktyczne odpowiada szkoła. Ale w stwierdzeniu, do którego odwołuje się postawione pytanie, chodzi zapewne o coś innego.
Jeżeli lekcja religii znalazła się na terenie szkoły, to ta lekcja w swojej podstawowej koncepcji powinna uwzględniać także założenia edukacyjne szkoły. Nauczanie religii powinno mieć odniesienie do koncepcji szkoły. Tymczasem w dokumentach katechetycznych Kościoła w Polsce zrozumienia dla charakteru szkoły i świadomego zaangażowania się w wychowanie, któremu szkoła służy, brakuje. Owszem, pojawiają się w nich ogólne stwierdzenia wskazujące na potrzebę współpracy ze szkołą, dominują jednak zapisy akcentujące cele misyjne i duszpasterskie Kościoła w szkole. Można odnieść wrażenie, że Kościół w Polsce traktuje szkołę jako swój teren misyjny, podkreślając swoje prawo do ekspansji. Taki sposób podejścia sprawia, że Kościołowi trudniej jest upominać się o uznanie w programie szkoły właściwego miejsca dla lekcji religii.
Postulat ten biskupi niemieccy sformułowali w ten sposób: Należy nauczanie religii uzasadnić, wychodząc także od zadań i misji szkoły (3). Niezwykle ważne w tej wypowiedzi jest słowo „także”. Oni nie negowali roli Kościoła w nauczaniu religii w szkole. Szkoła nie będzie określać treści lekcji religii; to należy do Kościoła. Jeżeli jednak wchodzi się z nauczaniem religii na teren szkoły, to nie można ignorować zadań i misji szkoły. Jeżeli chcemy, aby lekcja religii była obecna w szkole w sposób pełny, to trzeba odnieść się do założeń edukacyjnych szkoły. Trzeba podjąć z nią dialog.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Na czym miałby on polegać? Jaka rola w nim przypada biskupowi, proboszczowi, szkole, a jaka nauczycielowi religii pracującemu w szkole?
Kazimierz Misiaszek SDB: Jeżeli nauczanie religii odbywa się w szkole, to szkoła powinna być należycie dowartościowana. Być może nadszedł czas, aby wszyscy – biskupi, nauczyciele, dyrektorzy, kuratoria – usiedli razem i zastanowili się, w jaki sposób powinno funkcjonować nauczanie religii w szkole i jakie zadania powinno ono zrealizować.
Rola proboszcza w tym dialogu będzie ograniczona. Partnerem do rozmów ze szkołą jest nie proboszcz, lecz przedstawiciel biskupa, czyli wydział katechetyczny kurii biskupiej. Owszem, zwykle proboszcz dokonuje wstępnego rozeznania kandydata na nauczyciela religii, ale ostatecznie misję kanoniczną do nauczania religii w szkole otrzymuje on od biskupa. W dokumentach regulujących nauczanie religii w szkole nie ma zapisów określających jakieś szczególne zadania proboszcza względem szkoły. Zadania te można określić w przestrzeni formacji nauczycieli religii, z którymi powinien się regularnie spotykać, czy szerzej duszpasterstwa nauczycieli, dla którego właściwym miejscem jest parafia, nie zaś szkoła. Ponadto proboszcz powinien odpowiadać na kierowane do niego przez szkołę zaproszenia do udziału w różnego rodzaju akcjach, jednak zgodnie z własnym rozeznaniem.
Owszem, w prawie regulującym nauczanie religii w szkole istnieje zapis, który mógłby być szerzej wykorzystany. Otóż nauczyciele religii mają prawo prowadzić z uczniami dodatkowe zajęcia (dawniej nazywane „kołami zainteresowań”) o charakterze społeczno-charytatywnym. Zajęcia te mogą być także wpisane w program duszpasterstwa parafialnego. Proboszcz może inspirować nauczycieli religii do ich podejmowania. Niestety, rzadko się spotyka nauczycieli religii, którzy chcieliby się zaangażować w tego typu działania. A takie dodatkowe zajęcia stwarzałyby możliwość wprowadzenia elementów misji katechetycznej i ewangelizacyjnej. Jest to szansa, której jako duszpasterze nie wykorzystujemy.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Czy istnieją jakieś zobowiązania nauczyciela religii w szkole względem parafii? Niekiedy oczekuje się, aby np. brał udział w przygotowaniu niedzielnej liturgii...
Kazimierz Misiaszek SDB: W świetle obowiązujących przepisów nauczyciel religii nie ma zobowiązań względem parafii. On jest nauczycielem w szkole i to jest jego funkcja. Inne oczekiwania względem nauczyciela religii wynikają z życzenia, aby lekcja religii była katechezą. Natomiast trzeba dodać, że nauczyciele religii, tak jak nauczyciele innych przedmiotów, mogą i powinni angażować się w różnego rodzaju działania poza planem lekcji, np. w formie wspomnianych już kół zainteresowań. Czy udział w liturgii Mszy św. mieści się w kategorii „szkolnych kół zainteresowań”? – mam wątp­liwości...
Z drugiej jednak strony, nauczyciel religii jest moralnie zobowiązany do angażowania się w duszpasterstwo parafialne. Domaga się tego specyfika przedmiotu, którego naucza. Jeżeli uczniowie zauważą, że ich nauczyciel religii nie jest zaangażowany w życie wiarą, wówczas słabnie ich przekonanie o wartości religii jako takiej. W nauczaniu religii czynnik osobistego świadectwa nauczającego odgrywa przecież niezwykle istotną rolę.
Wojciech Zagrodzki CSsR: Przedstawiona koncepcja nauczania religii w szkole rodzi szereg konsekwencji i wyzwań. W jaki sposób na zaistniałą sytuację winno odpowiedzieć duszpasterstwo parafialne? Alternatywą nie jest przecież wycofanie religii ze szkół, by wrócić z katechezą do parafii, skoro odkrywamy, że nauczanie religii ma znaczenie dla szkoły i wpisuje się jednak w szeroki plan duszpasterstwa Kościoła...
Kazimierz Misiaszek SDB: Absolutnie nie chodzi o wycofywanie nauczania religii ze szkoły. Trzeba jednak zwrócić uwagę na potrzebę katechezy parafialnej. Chodzi również o urealnienie oddziaływania przez lekcję religii w szkole oraz o wykorzystanie wszystkich możliwości wychowawczych, jakie stwarza obecność religii w programie szkoły. Oczekiwanie, że w szkole Kościół będzie prowadzić katechezę, stawia szkole zadania, których nie jest ona w stanie wypełnić, a nauczycieli religii prowadzi do nieustannej frustracji, gdyż nie będą mogli zrealizować tych oczekiwań. Oni zresztą często sygnalizują ten problem zarówno w publikacjach, jak i podczas różnego rodzaju spotkań. Z drugiej strony, trzeba podjąć wysiłek, by wykorzystać wszystkie możliwości oddziaływania, jakie daje obecność nauczania religii w szkole. Nie zawsze dorastamy do tego zadania.
Prawdziwym wyzwaniem pozostaje natomiast katecheza w parafii. Ona nie musi odbywać się w tej formie, w jakiej miała miejsce w Polsce do 1990 roku. Można powiedzieć, że w naszym kraju po II wojnie światowej wyrosło pokolenie, które nie ma doświadczenia katechezy, gdyż zawsze mieliśmy lekcje religii: kiedyś w salkach parafialnych, a dzisiaj w szkole. Tzw. katechizacja parafialna w latach 1961–1990 nosiła niemal wszystkie znamiona lekcji religii: były klasy, sprawdzano obecność, były wystawiane oceny i świadectwa ukończenia kolejnych klas... Katecheza powinna odejść od ścisłych wymagań formalnych. Dzisiejsza katecheza parafialna nie może powielać szkolnych schematów. Do wykorzystania są również liczne grupy, ruchy i stowarzyszenia działające w wielu parafiach.
Dzisiaj dostrzegamy coraz wyraźniej, że wychowanie religijne w szkole nie przynosi oczekiwanych owoców. I będzie coraz gorzej, jeżeli będziemy podtrzymywać przekonanie, że szkoła jest pierwszym przedmiotem troski duszpasterstwa parafialnego. Ponadto w tle parafialnej katechezy dzieci i młodzieży na pierwszym miejscu należy dostrzec wielką potrzebę katechezy dorosłych. Bez formacji dorosłych nie zdołamy wychować dzieci i młodzieży. A katecheza dorosłych w Polsce istnieje zaledwie szczątkowo...
Wojciech Zagrodzki CSsR: Czy w takim razie istnieje potrzeba zrewidowania olbrzymiego zaangażowania duszpasterzy Kościoła w pracę w szkole? W swojej książce zauważył Ksiądz Profesor, że praktyka posyłania do szkoły niemalże wszystkich neoprezbiterów nie znajduje do końca swojego uzasadnienia(4) ...
Kazimierz Misiaszek SDB: To jest jasne, że nie każdy ksiądz musi być nauczycielem religii, a niektórzy nawet nie powinni nimi być. Przecież nie każdy genialny matematyk będzie dobrym nauczycielem matematyki w szkole. Niektórzy kapłani posyłani do szkoły przeżywają to traumatycznie. Oni mogą znakomicie pracować w duszpasterstwie parafialnym, a w szkole będą się męczyć.
Myślę, że nam w Polsce potrzeba odważnej refleksji i debaty wokół pytań rodzących się w związku z obecnością nauczania religii w szkole. Musi być powodem do niepokoju fakt, że wielu dostrzega nieskuteczność wychowania religijnego w szkole, a równocześnie nie widać podejmowanych kroków, by tę sytuację zmienić. Wydaje się, że dzisiaj potrzeba nam odważnego i realnego określenia zadań, jakie lekcja religii może i powinna spełnić i jakie jest jej miejsce w programie szkoły. W konsekwencji trzeba będzie odpowiednio zmodyfikować najpierw myślenie, a następnie działanie duszpasterzy na terenie parafii.
W tym względzie warto skorzystać z doświadczenia innych wspólnot Kościoła. Dość dokładnie przebadałem ewolucję, jaka dokonała się w Kościele we Włoszech. Po wielu dyskusjach i debatach biskupi włoscy w pewnym momencie zrezygnowali z oczekiwań katechetycznych kierowanych pod adresem nauczania religii w szkole. Podjęli decyzję: szkoła będzie miejscem edukacji i wychowania, natomiast inicjacja chrześcijańska będzie się dokonywała w parafii. Skoncentrowali siły na formacji katechetów świeckich (obok osobnej formacji nauczycieli religii w szkole), którzy do dzisiaj jako wolontariusze prowadzą katechezę mistagogiczną w parafiach.
Nie chcę rozstrzygać, czy ten model może być przeniesiony do Polski. Prawdopodobnie my musimy znaleźć swój własny. Jednak dążenie do wzmocnienia katechezy parafialnej wydaje się zmierzaniem we właściwym kierunku. Duszpasterze w Polsce zbyt dużą wagę przywiązują do nauczania religii w szkole.

Wojciech Zagrodzki CSsR: W imieniu Czytelników „Homo Dei” dziękuję za rozmowę.
(1) Kazimierz Misiaszek SDB, Koncepcja nauczania religii katolickiej w publicznej szkole polskiej, Towarzystwo Naukowe Franciszka Salezego, seria „Studia i Rozprawy”, Warszawa 2010, s. 162.
(2) Por. tamże, s. 281.
(3) Tamże, s. 191.
(4) Tamże, s. 158.

Brak komentarzy: