piątek, 8 lutego 2013
Po lekturze newsa
Z całym szacunkiem do zgromadzonych i ich doświadczenia, ale nie rozumiem stwierdzenia "kandydaci, którzy się zgłaszają są "coraz słabsi". Co tzn., że są słabsi, co mniej wiader z wodą przeniosą czy mniej piasku przerzucą?
A teraz poważnie, nikt z nas kapłanów nie jest na tyle mocny, aby mógł powiedzieć, że już jest ok. Wychowanie to proces, odnajdowanie właściwej drogi to proces, który trwa nieustannie. Bycie z Chrystusem to ciągła wędrówka. To gubienie Go i znajdowanie. Kapłaństwo jeżeli nie jest przygodą życia, która ma swoją dynamikę. Rozwija się na tyle na ile starcza nam sił i zdolności. Łaska Boga jest z nami zawsze, chyba że ją odrzucimy. To właśnie przez nią i dzięki niej jesteśmy mocni. Pełnię łaski otrzymaliśmy już w chrzcie. Każdy sakrament jest wchodzeniem w życie Trójcy Świętej. Czy rzeczywiście kandydaci są "coraz słabsi"? Są tacy sami jak byli apostołowie, ich uczniowie, jak ci ze średniowiecza, i jeszcze inni w każdym czasie od przyjścia Chrystusa do dzisiaj. Wniosek jest jeden, który wypowiedział kard. Piacenza "Najlepszą metodą na ożywienie powołaniowe jest świętość duchowieństwa." Świętość, podążanie za przygodą życia - Chrystusem, każdego z nas kapłanów jest siłą dla tych, którzy przyjdą po nas. Resztę załatwi Bóg. Módlmy się o dobrych kapłanów przyszłych i świętość obecnych.
Komentowany tekst Kandydaci do kapłaństwa są „coraz słabsi”
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz