Przemyśl 19.07.2013 r.
.
LIST OTWARTY
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Niech będzie pochwalony
Jezus Chrystus!
Wielebny Księże
Mamy kolejną rocznicę tragicznych wydarzeń na Wołyniu.
Rocznicę, która dotyczy Polaków, Ukraińców i pojednania naszych narodów. W
związku z tym, jako młody ukraiński grekokatolik, pomimo, że osobiście się nie
znamy, chciałbym podzielić się z Księdzem swoimi przemyśleniami na temat
przebaczenia, postawy jaką powinniśmy zająć w sprawie pojednania
polsko-ukraińskiego. Może nie będą one interesujące, czy warte uwagi kapłana
Kościoła, ale mimo wszystko zaryzykuję – może akurat Ksiądz rzuci na nie okiem.
Niszczenie owoców
Bez wątpienia zgodzi się ze mną Ksiądz, że mieliśmy w ciągu
ostatnich lat kilka prawdziwe chrześcijańskich gestów między naszymi narodami
(w łonie Kościoła Katolickiego), które bezpośrednio odnosiły się do tej
tragedii. Przypomnijmy chociażby słowa kardynała Lubomyra Huzara, które
wypowiedział we Lwowie w obecności Jana Pawła II: „pragnę w imieniu
Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego prosić o przebaczenie Pana
Stworzyciela i Ojca nas wszystkich, a także o przebaczenie tych, których w
jakiś sposób skrzywdziliśmy my, synowie i córki naszego Kościoła. Żeby już nie
ciążyła na nas straszliwa przeszłość i nie utrudniała naszego życia, chętnie
przebaczamy tym, którzy w jakiś sposób skrzywdzili również nas.” Potem, w 2004
r. w Lednicy, w obecności prymasa Józefa Glempa, były zwierzchnik UKGC zwrócił
się do Polaków: „Dzisiaj, w tym miejscu, w imieniu Ukraińskiego Kościoła
Greckokatolickiego, przed moim współbratem, a szczególnie przed wami droga młodzieży,
chcę zadeklarować, że prosimy o wasze przebaczenie i jesteśmy gotowi przebaczyć
wszystko to, czego doświadczyliśmy.” W czerwcu tego roku doszło do czegoś
wyjątkowego, a mianowicie do podpisania przez duchowieństwo na najwyższym
szczeblu polsko-ukraińskiej deklaracji o pojednaniu. Piękne gesty i słowa.
Dzięki Bogu było ich więcej. Jednak za każdym razem ktoś stara się zepsuć owoce
tych działań. Jedni otwarcie je krytykują, inni zachwalają postawę zwierzchników
Kościołów, aby zaraz potem podjąć uchwałę w zupełnie innym duchu. Gdy tego typu
zachowania mają miejsce w środowiskach, którym daleko do chrześcijańskich
ideałów, to w sumie nie powinno nas to dziwić. Gorzej, jeżeli owoce pracy
Kościoła niszczą jego kapłani. Myślę, że Ksiądz zgodzi się ze mną, że
epatowanie drastycznymi obrazami, oskarżanie, wypominanie czyichś grzechów (gdy
ktoś już przeprosił), nakręcanie niechęci między narodami, przywoływanie
demonów przeszłości jest niegodne kapłana katolickiego. Czasem zastanawiam się
– po co to robić? Może niektórym chodzi o zwrócenie uwagi na siebie, o
uzależnienie od bycia w mediach, szczególnie w roli eksperta? A może, chodzi o
sprzedaż kolejnej książki, o zbicie jakiegoś kapitału. A może zależy komuś na
orderach, odznaczeniach? Dlaczego odtrąca się wyciągniętą do zgody rękę? Jak to
dobrze, że Chrystus spotykając się z grzesznikami nie wytykał im grzechów,
tylko przebaczał. Szkoda, że nie idziemy Jego śladem i zapominamy, że gdy
staniemy przed Nim będziemy rozliczeni z każdego czynu i słowa.
Spójrzmy na Niego
Przebaczenie nie jest prostą sprawą. Łatwej o nim mówić, niż
je realizować. Zresztą Ksiądz, jako dobry duszpasterz lepiej wie ode mnie, że
brak przebaczenia dotyka przede wszystkim tych, którzy nie chcą tego aktu
dokonać. Że nieprzebaczenie, niczym rak, zżera człowieka od środka; że przez
nie człowiek zraniony rani się dalej – tyle, że już sam. A przecież to wszystko
zależy od naszej woli. Myśląc o przebaczeniu widzę Chrystusa przybitego do
krzyża. Nie mówi: przebacz im, jeżeli przeproszą, jeżeli zgodzą się na
odpowiedni termin prawny. Jezus mówi: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co
czynią”. Zapewne zawiera się w tym również i takie stwierdzenie: przebacz, bo
wszystkie zbrodnie, również te z Wołynia, na swoich ramionach wniosłem już na
Golgotę. Dobry Bóg daje przykład – przebacza nam bezwarunkowo. Kapłan katolicki
powinien dawać taki sam przykład i do takiej postawy zachęcać. Z pewnością
zgodzi się ze mną Ksiądz, że nie można przebaczeniem handlować: słowo
„przepraszam” mi nie wystarczy, zrób jeszcze to i tamto, a może wtedy ja ci
wybaczę. Co by to było, gdyby Bóg tak postępował, gdybyśmy po słowach
wypowiadanych w konfesjonale „Pan odpuścił tobie grzechy” nie mieli pewności,
że właśnie tak jest? Nie wiem jak Ksiądz, ale myślę, że gdy po śmierci staniemy
przed Chrystusem, to nie będzie nas sądził według naszych ludzkich terminów,
kodeksów, ustaw. Raczej będzie używał słowa „bratobójstwo”. Może, my
chrześcijanie, nie powinniśmy zbytnio brnąć w terminologię? Tak lekko osądzamy:
zbrodniarze, mordercy, kaci. Przecież osądzanie to sprawa Boga. Ale niestety w
nas często budzi się to szatańskie pragnienie: „Będziecie jak Bóg”. Zbyt często
przekraczamy swoje kompetencje. Zresztą, co to całe nazewnictwo da tym, którzy
zginęli w bratobójczym konflikcie?
Czego im potrzeba
Czy tam, po „tamtej stronie”, przed obliczem Pana potrzebne
są do czegoś terminy prawne stosowane przez nas? Potrzebna jest bez wątpienia
modlitwa tych, którzy są jeszcze na ziemi. Ksiądz zgodzi się ze mną, że właśnie
ona – modlitwa, potrzebna jest duszom do pełni szczęścia. Bo modlitwa za
zmarłych, poległych, zamordowanych jest najlepszą formą pamięci. Jest
lekarstwem. Na pewno nie są nią rekonstrukcje – te, jedyne co mogą, to
przywołać demony przeszłości. Właśnie demony, bo one sieją niezgodę, nienawiść,
bo im zależy na tym, żeby nas bolało, żebyśmy rozdrapywali rany historii. One
nienawidzą słów: „W imię Jezusa Chrystusa – przebaczam.” Tam, gdzie jest
przebaczenie, tam nie ma dla nich miejsca – gdzie goją się rany, gdzie
uzdrawiają się relacje, tam jest Chrystus, spokój, radość. I modlitwa. Do
przebaczenia i przeproszenia nie można nikogo zmusić. Można tylko zachęcać, ale
nie narzucać, bo przecież nawet Bóg nie narzuca nam swojej woli. Modlitwy potrzebują
nie tylko ofiary ale też i oprawcy. Gdybyśmy nie modlili się za oprawców
bylibyśmy niczym poganie. Tego uczy nas Chrystus.
Nadzieja
„Przez autentyczną i głęboką wiarę w Boga, Zbawiciela, każdy
człowiek i cały naród mogą nieprzerwanie czerpać z wiecznie żywego źródła tyle
siły, ile ich dusza zdoła przyjąć. Szczególnie w najtrudniejszych sytuacjach
życiowych, wielkim nieszczęściu, cierpieniu i walce, wiara w Chrystusa daje
największą, jedyną i pewną pomoc. W tym właśnie kierunku musimy przede
wszystkim zwracać nasze myśli i serca, gdy myślimy o pomocy naszemu narodowi w
jego ciężkich ale szlachetnych zmaganiach za prawdę i wolność.” Wydaje się mi,
że w historii stosunków polsko-ukraińskich najbardziej brakowało Boga. A gdy
odrzuca się Go, to głos zabiera jego przeciwnik. Dlatego dochodziło do takich
tragedii. Zapewne zgodzi się Ksiądz ze mną, że i Polacy i Ukraińcy powinni iść drogą
nawrócenia, że każdy ma prawo do tej łaski, bo Chrystus umarł za nas
wszystkich. Wierzę, że Ksiądz również cieszy się z każdego nawróconego grzesznika.
Cytowane wyżej słowa były opublikowane 7 stycznia 1957 r. i należą do Stepana
Bandery. Mam nadzieję (myślę, że Ksiądz również), że Ukraińcy i Polacy, którzy
dopuszczali się okrucieństw, w ostatniej chwili życia pojednali się z Bogiem, i
że On przyjął ich do siebie, tak jak przyjął dobrego łotra ukrzyżowanego obok
Niego. Może Niebo jest pełne „dobrych łotrów”? Chciałbym, aby wszyscy którzy
ginęli w tym konflikcie, zwracali się do Boga słowami Świętego Szczepana:
„Panie nie obciążaj ich tym grzechem”. Mam nadzieję, że jedni i drudzy wspólnie
chwalą Boga w Królestwie Niebieskim i już wkrótce będą mogli cieszyć się z
tego, że za Chrystusem wyszliśmy z grobu – grobu nieprzebaczenia, który nam po
nich pozostał. Mam nadzieję, że w celu udowodnienia swoich racji, osiągnięcia
swoich celów we wzajemnych stosunkach, ani Polacy ani Ukraińcy nie będą już
nigdy współpracować z siłami wrogimi naszym narodom, że nasz patriotyzm będzie
prawdziwy – chrześcijański. Mam nadzieję, że postawienie krzyża na grobach
Polaków i Ukraińców po dwóch stronach granicy nie będzie już więcej podlegało
żadnym negocjacjom między naszymi Ojczyznami i nie będzie budziło najmniejszego
sprzeciwu mieszkańców. Mam nadzieję, że jeżeli nie tutaj na ziemi, to już w
życiu wiecznym Bóg odkryje nam wszystkie tajemnice tamtych lat.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Слава Ісусу
Христу!
Ігор Горків
1 komentarz:
To tylko trzeba chcieć!
Tak niewiele,a jak wiele.
Ale lepiej gonić króliczka ,niż go złapać. Pozdrawiam.
Prześlij komentarz